Banki już od dłuższego czasu umożliwiają zawieranie umów kredytowych za pośrednictwem bankowości elektronicznej. Dzięki temu każdy użytkownik z dostępem do swojego rachunku bankowego online może podpisać umowę kredytu bez wychodzenia z domu. To wygodne rozwiązanie niesie jednak za sobą ryzyko, zwłaszcza w sytuacji tzw. kradzieży tożsamości.
Co to jest kradzież tożsamości i jak może do niej dojść?
Oszuści nie śpią i jedną z popularniejszych form wyłudzenia danych i/lub pieniędzy jest tzw. vishing. Przestępcy podszywają się pod przedstawicieli banków, policję, a nawet bliskich, aby wyłudzić dane osobowe, loginy, hasła czy informacje o kartach kredytowych. Ich celem jest uzyskanie dostępu do bankowości elektronicznej ofiary, co z kolei może prowadzić do zawarcia umowy kredytu przez osobę trzecią.
Kiedy sąd może uznać umowę kredytową za ważną mimo kradzieży tożsamości?
W określonych sytuacjach sąd może orzec, że umowa zawarta przez bankowość elektroniczną jest ważna, nawet jeśli doszło do kradzieży tożsamości. W jednej z takich spraw, prowadzonych przez naszą kancelarię wydano wyrok, w którym podkreślono, że:
„Przypisanie oświadczenia woli osobie, która rzeczywiście nie ma intencji jego złożenia może mieć miejsce wówczas, gdy adresat oświadczenia może racjonalnie sądzić, że określone działanie stanowi oświadczenie woli określonej osoby, a takie wrażenie adresata jest spowodowane brakiem należytej staranności osoby, której oświadczenie woli ma być przypisane. Nie sposób jednak pominąć, że czynność mająca na celu uzewnętrznienie oświadczenia woli musi pochodzić bezpośrednio od osoby, która zamierza danej czynności prawnej dokonać”.
W analizowanym przypadku nie budziło wątpliwości, że umowa kredytowa została zawarta za pośrednictwem bankowości elektronicznej przy użyciu hasła i loginu powoda. Kluczowy jednak okazał się fakt, że powód dobrowolnie przekazał swoje dane osobie trzeciej. Ta z kolei, przechodząc kolejne etapy autoryzacji każdorazowo zatwierdzane przez powoda, doprowadziła do skutecznego zawarcia umowy kredytu z bankiem.
W uzasadnieniu wyroku sąd jednoznacznie wskazał, że przepisy prawa nie chronią osób, które zawierają umowy bez odpowiedniego zapoznania się z ich treścią. Jeśli ktoś składa podpis pod dokumentem, nie analizując jego zapisów, nie można przyjąć, że działa w błędzie. Wręcz przeciwnie – podpisanie dokumentu oznacza akceptację jego treści. Sąd przytoczył tu m.in. wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 8 grudnia 1999 roku (I ACa 661/99).
Jak chronić się przed tego typu sytuacjami?
Aby uniknąć problemów związanych z zawarciem niechcianej umowy kredytowej, należy pamiętać o kilku podstawowych zasadach:
- Nie udostępniaj danych poufnych – loginów, haseł czy innych informacji dotyczących konta bankowego.
- Bądź czujny podczas rozmów telefonicznych – jeśli ktoś podaje się za pracownika banku lub innej instytucji i prosi o podanie poufnych danych, przerwij rozmowę i skontaktuj się z tą instytucją osobiście.
- Zgłaszaj podejrzane sytuacje – każdy przypadek podejrzenia próby oszustwa warto natychmiast zgłaszać odpowiednim służbom i instytucjom.
Konsekwencje braku ostrożności
Brak ostrożności w przekazywaniu poufnych danych może prowadzić do poważnych konsekwencji finansowych i prawnych. Sąd wskazuje, że osoby, które dobrowolnie przekazują swoje dane, muszą liczyć się z tym, że w niektórych sytuacjach mogą zostać uznane za stronę umowy, nawet jeśli nie miały intencji jej zawierania. Pamiętajmy, że ochrona danych osobowych i odpowiedzialne korzystanie z bankowości elektronicznej to podstawa bezpieczeństwa w świecie cyfrowym.
Autor: Paulina Frątczak, adwokat, Senior Associate w Lawspective.
E-mail: paulina.fratczak@lawspective.pl