Fundacje rodzinne

Rejestrujemy i prowadzimy bieżącą obsługę prawną i podatkową fundacji rodzinnych.

Uchwała (nie)pełnego składu Izby Cywilnej – epopei frankowej ciąg dalszy

25 kwietnia 2024 roku Sąd Najwyższy podjął uchwałę, która miała na celu ujednolicenie orzecznictwa sądów powszechnych. Wątpliwym jest jednak, czy tak długo wyczekiwana uchwała spełnia swoją rolę. Przede wszystkim nie realizuje ona swojej podstawowej funkcji ustrojowej, ponieważ została wydana w składzie, który wzbudza wątpliwości. Powstaje w związku z tym pytanie, jaka jest moc i skuteczność tej uchwały, a przede wszystkim jak do jej stosowania będą podchodziły sądy powszechne. Pomijając to, że w jej wydaniu nie wzięło udziału 9 sędziów Izby Cywilnej powołanych przed 2018 r., to aż 6 sędziów ze składu orzekającego złożyło zdania odrębne.

Abuzywność postanowień odsyłających do Tabeli Kursowej nie jest oczywista

Warto podkreślić to, co jednoznacznie wybrzmiało podczas ogłaszania ustnych motywów uchwały: wszystkie rozstrzygnięcia oparte są na założeniu, że umowa zawiera niedozwolone postanowienia umowne. Sąd Najwyższy wyraźnie jednak wskazał, że w żaden sposób nie przesądził, w jakich przypadkach postanowienia odsyłające do tabeli kursów mogą być uznane za niedozwolone. Potwierdza to, że sądy powszechne w każdej sprawie mają obowiązek dokonać indywidualnej oceny, czy określone postanowienie w sposób rażący narusza interesy konsumenta i dobre obyczaje. Poprzedzone to musi zostać ustaleniem, że kredytobiorca w chwili zawierania umowy kredytu faktycznie miał status konsumenta (co również bywa przedmiotem sporu). Tylko bowiem w tej sytuacji będzie możliwe uznanie, że umowa zawiera niedozwolone postanowienia umowne. Tym samym w postępowaniach sądowych nie ma miejsca na automatyzm.

Zastąpienie wadliwego odesłania do tabeli kursów

Sąd Najwyższy wskazał, że w jego ocenie w aktualnie obowiązującym stanie prawnym zdaje się nie istnieć przepis dyspozytywny, który mógłby wejść w miejsce wyeliminowanego odesłania do tabeli kursów.

Sąd Najwyższy stoi na stanowisku, że przeszkodą do tego jest to, że przepis wszedł w życie 24 stycznia 2009 roku. Sąd Najwyższy pominął jednak fakt, że TSUE w swoich orzeczeniach dopuszcza stosowanie przepisu, który został wprowadzony do systemu prawnego po zawarciu umowy (np. wyroku TSUE w sprawie C-932/19 oraz w sprawie C-70/17).

Co istotne, Sąd Najwyższy nie wykluczył przy tym stosowania tego przepisu dla umów zawieranych po wskazanej dacie.

Wywody Sądu Najwyższego wskazują również, że dopuszcza on ingerencję ustawodawcy, która mogłaby wprowadzić przepis dyspozytywny, który nie budziłby żadnych wątpliwości w stosowaniu.

Teoria dwóch kondykcji wciąż aktualna

Sąd Najwyższy podtrzymał stanowisko wyrażone w uchwale 7 sędziów z 7 maja 2021 r. (III CZP 6/21), wskazując, że w razie nieważności umowy każdej ze stron przysługuje roszczenie o zwrot spełnionego przez tę stronę świadczenia (tzw. teoria dwóch kondykcji).

Od kiedy liczyć okres przedawnienia roszczeń banku?

W ocenie Sądu Najwyższego bieg terminu przedawnienia należy powiązać z zakwestionowaniem przez konsumenta postanowień umownych. Nie wskazał jednak, czy chodzi o jakiekolwiek zakwestionowanie postanowień, czy jednak takie, które w bardziej wyraźny sposób wskazuje na świadomość konsumenta w tym zakresie. W opinii SN już wezwanie do zapłaty może rozpocząć bieg terminu przedawnienia.

Można wyobrazić sobie sytuacje, w których kredytobiorca w lakonicznych sposób stwierdził, że w jego umowie jest „coś nie tak”, a po latach z takiej tezy będzie próbował wywodzić, że roszczenie banku jest przedawnione. Z całą pewnością nie taki był zamiar Sądu Najwyższego i chodzi o bardziej precyzyjne sformułowanie zarzutów, tak aby intencja kredytobiorcy była w pełni jasna.

Sąd Najwyższy nie wyklucza roszczenia banku o zwrot świadczenia w urealnionej wysokości

Sąd Najwyższy uzasadniając podjętą uchwałę w kontekście roszczeń stron o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału wskazał, że w polskim systemie prawnym nie ma przepisu, który pozwalałaby na domaganie się dodatkowego wynagrodzenia.

Nie oznacza to jednak, że banki nie mogą się domagać zwrotu kapitału w urealnionej wysokości. Taką możliwość daje między innymi instytucja waloryzacji, co do której nie wypowiedział się Sąd Najwyższy. Jej celem nie jest przyznawanie żadnego dodatkowego wynagrodzenia, ale dążenie do urealnienia świadczenia, którego wartość na przestrzeni lat uległa zmianie.

Autor: Robert Wechman, radca prawny, counsel, Dyrektor Departamentu Sporów Sądowych w kancelarii Lawspective.

E-mail: robert.wechman@lawspective.pl

© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
[addtoany]